ŻOŁNIERZE KOMPANII NARCIARSKIEJ, GRUPA OPERACYJNA "D"
Patrol narciarski, Karpaty Wschodnie, marzec 1939 r.
W Wojsku Polskim począwszy od lat 30. w okresie zimowym coraz większego znaczenia nabierało wyszkolenie narciarskie. W pułkach piechoty górskiej oraz w pułkach stacjonujących w Polsce północno-wschodniej szkoleniu narciarskiemu podlegali wszyscy żołnierze. Do organizowania szkoleń narciarskich przystępowano już od końca jesieni i kierowani na nie byli żołnierze starszego rocznika. Pod koniec lat 30. w szkoleniowych zgrupowaniach narciarskich brały także coraz liczniejszy udział oddziały piechoty i kawalerii stacjonujące na terenach typowo nizinnych. Po szkoleniu w zakresie podstaw jazdy na nartach trwającym przeciętne 2 tygodnie i po opanowaniu jazdy na nartach przystępowano do bojowych ćwiczeń zimowych w terenie. Ćwiczenia, nierzadko z pełnym wyposażeniem bojowym prowadzili zarówno dowódcy różnego szczebla, jak i wykwalifikowani instruktorzy narciarscy. Ćwiczono działania patroli, plutonów czy kompanii w natarciu, obronie, ćwiczono dalekie rozpoznanie w dzień i w nocy. Kompania narciarska posiadała wsparcie ckm, których obsługi musiały umieć holować broń montowaną na specjalnych saneczkach.
Wydarzenia rozgrywające się od jesieni 1938 roku za naszą południową granicą - rozpad Republiki Czechosłowackiej postępujący w wyniku traktatu monachijskiego, polskie poparcie dla polityki prowadzonej przez Węgry, wyodrębnienie się na obszarze Rusi Zakarpackiej niepodległej Karpato-Ukrainy oraz walki zbrojne w 1939 roku na jej terenie pomiędzy ukraińską Siczą Zakarpacką a Armią Czechosłowacką a następnie wkraczającą Armią Węgierską, która do 14 marca 1939 roku zajęła Ruś Zakarpacką włączając ją w granice Królestwa Węgier - stanowiły o potrzebie zabezpieczenia granicy Rzeczpospolitej na styku z Rusią Zakarpacką przez oddziały Wojska Polskiego. W tym celu sformowano Grupę Operacyjną "D" (zwaną też Grupą Uderzeniową) z dowództwem w Stryju. Na jej dowódcę został wyznaczony generał Mieczysław Boruta-Spiechowicz.
Z uwagi na warunki śnieżnej zimy panującej w rozległych Karpatach Wschodnich szczególną rolę w G.O. "D" odegrać miały strzeleckie kompanie narciarskie zdolne w tych warunkach i w trudnym górskim terenie pełnić służbę patrolową lub w przypadku konieczności inne działania bojowe (w wyniku rozmów dyplomatycznych prowadzonych między Budapesztem a Warszawą od jesieni 1938 roku nie wykluczano działań zbrojnych mających na celu poparcie dążeń węgierskich; w tym czasie Karpato-Ukraina oraz Słowacja zabiegały o protekcję Berlina). W skład G.O. "D" powołano nie całe pułki, lecz drobne oddziały mobilizowane przez różne jednostki. Szczegółowo były to: 3 grupy koncentracji narciarskich wystawione przez różne oddziały (w sumie 3 bataliony strzeleckie na nartach, 3 szwadrony konno-narciarskie, 3 baterie haubic 100 mm (po 2 działa), pluton artylerii górskiej (2 a. 65 mm), 3 plutony saperów, batalion piechoty "Różan" wystawiony przez Ośrodek Wyszkolenia Rezerw Piechoty z Różana, kompania łączności wystawiona przez 22 DP i wzmocniona przez 6 batalion telegraficzny, kompania saperów wystawiona przez 2 batalion saperów, 3 batalion strzelców (Rembertów), bateria haubic 100 mm wystawiona przez 32 dal z Rembertowa, 2 kolumny samochodowe przewozowe (Lwów i Stryj).
Oprócz G.O. "D" była powołana tzw. "Grupa Zamykająca Granicę". W jej skład wchodziło: 6 strzeleckich kompanii narciarskich (wystawionych przez 11, 5, 12, 22, 24 i 2 DP), Pułk KOP "Karpaty" (3 bataliony), 4 asystencyjne kompanie piesze wystawione przez 49, 48, 53 pp i 6 psp, 2 asystencyjne szwadrony kawalerii wystawione przez 6 i 14 p.uł., samochodowy pluton przewozowy (Przemyśl).
14 marca 1939 roku patrole węgierskie po walkach z Siczą Zakarpacką dotarły do punktu granicznego Klimiec oraz do granicznej stacji kolejowej Beskid, gdzie doszło do uroczystego spotkania Wojska Polskiego z odziałem węgierskim. Oficer węgierski płk Beledy zameldował się przed gen. Borutą-Spiechowiczem i odebrał raport dowódcy kompanii honorowej Wojska Polskiego. Po tych wydarzeniach rozgrywających się na przestrzeni października 1938 a marca 1939 na zaledwie kilka miesięcy, do drugiej połowy września 1939 Polska uzyskała na znacznej długości odcinek graniczny z zaprzyjaźnionym państwem, co miało okazać się bardzo pomocne dla przerzutu na Zachód poszczególnych żołnierzy oraz nawet całych jednostek Wojska Polskiego ewakuowanych z Polski południowo-wschodniej po agresji sowieckiej na Polskę w dniu 17 września 1939 r. uniemożliwiającej polskie plany obrony przed Niemcami na tzw. "przedmościu rumuńskim".
Nim to jednak nastąpiło - w uroczystości ustanowienia granicy polsko-węgierskiej brali także udział żołnierze kompanii narciarskich, którzy na tę okoliczność obok narciarskich, białych maskujących ubiorów nałożyli garnizonowe rogatywki.
Prezentowane sylwetki przedstawiają wizerunek żołnierzy jednej z licznych strzeleckich kompanii narciarskich podczas rutynowego patrolu w rejonie pasa granicznego w górach, w marcu 1939 roku. Narciarze w czasie marszu, zjazdu, oraz w narciarskich postawach strzeleckich klęcząc (z podpórką wykonaną ze splecionych kijków narciarskich) i leżąc.
Żołnierze występują w tzw. narciarskim ubiorze patrolowym i wyposażeni są w maskujące ubiory śniegowe wzór 36.
Narciarski ubiór patrolowy pod koniec lat 30. składał się z polowego munduru sukiennego, w skład którego wchodziły kurtka, spodnie z owijaczami, czapka polowa, wełniany zapinany na metalowe guziki kaftan noszony pod mundurem, szalik wełniany, skarpety wełniane, juchtowe trzewiki narciarskie, rękawice wełniane oraz łapawice brezentowe. Na patrol narciarze zabierali pas główny z bagnetem na żabce i z ładownicami mieszczącymi załódkowaną amunicję oraz plecak narciarski lub tornister.
Pozostałe, zbędne podczas patrolu przedmioty umundurowania i oporządzenia utrudniające szybką jazdę na nartach składać należało zapakowane w specjalnym worku pozostawianym na czas patrolu na kwaterze, saniach lub wozie taborowym stosownie do okoliczności. Zawartość plecaka winna stanowić zapasowa bielizna zimowa, porcja żywności "R", przybory do czyszczenia broni, przydzielona część narciarskiego zestawu naprawkowego (przybory, materiały i narzędzia przenosić należało zespołowo) oraz sznur odporny na wilgoć przeznaczony do holowania nart popularną podówczas metodą "na pieska".
Uzbrojeniem żołnierzy kompanii narciarskich były standardowe karabiny lub karabinki systemu Mausera w jakie uzbrojona była piechota WP. Pod koniec lat 30. opracowano oraz także wprowadzano do użycia specjalne, narciarskie podwójne pasy do karabinków i karabinów umożliwiające przenoszenie broni w czasie jazdy na nartach na środku pleców, zawieszonej na dwóch ramionach. Mimo tego niewątpliwego udogodnienia praktykowano także mniej wygodny, tradycyjny sposób przenoszenia broni przy pomocy klasycznych pasów do karabinków lub karabinów. Celowniczowie rkm wz. 28 dysonowali specjalnymi noszakami narciarskimi umożliwiającymi stabilny przewóz na plecach broni ważącej 9 kg. Stosowano także specjalne lawetki śniegowe umożliwiające ustawienie rkm wz. 28 na stanowisku ogniowym na śniegu.
Bardzo istotnym elementem narciarskiego ubioru był śniegowy ubiór maskujący. Z analizy fotografii wynika, iż ubiór ten w ciągu lat 30. przeszedł interesującą ewolucję. Na manewrach zimowych testowano ubiory zaopatrzone w kaptury oraz zaczęto wprowadzać indywidualne pokrowce maskujące plecaki. W roku 1936 wypracowano na bazie doświadczeń ubiór ochronny wykonany z odpornej na przemakanie, mocnej tkaniny bawełnianej, nakładany na mundur i w całości przykrywający oporządzenie żołnierza. Ubiór składał się ze spodni śniegowych, obszernej bluzy ochronnej zapinanej na drewniane baryłki, zespolonej z pokrowcem maskującym jednocześnie plecak/tornister. Taka budowa bluzy umożliwiała ukrycie ciemnych, widocznych na śniegu elementów oporządzenia poprawiając walory maskownicze a luźny i bardzo swobodny dołem krój bluzy umożliwiał bardzo praktyczny i łatwy dostęp do ładownic z amunicją lub bagnetu. Nietrudny był także dostęp do pakunku tornistra/plecaka. Bluza wz. 36 w przeciwieństwie do bluz wcześniej opracowanych nie posiadała kaptura. Jego rolę pełnił śniegowy pokrowiec na rogatywkę polową. Pokrowiec nie przytwierdzony na stale do bluzy polepszał możliwości prowadzenia obserwacji, był wyposażony w ochronny fartuch okrywający kark i boki twarzy, który można było także zawinąć do wnętrza czapki, co żołnierze praktykowali przy dobrych warunkach pogodowych. Istniały także białe pokrowce ochronne na buty narciarskie.
Ubiór śniegowy oprócz wysokich walorów maskujących w warunkach śnieżnej zimy stanowił także doskonałe zabezpieczenie przed zimnym wiatrem stanowiąc wraz z sukiennym mundurem, kaftanem i zimową bielizną ubiór ciepły, nie krępujący ruchów i jak na ówczesne warunki dość lekki.
Obok ubiorów śniegowych oraz uzbrojenia widocznymi elementami są łapawice brezentowe podbite wełną, nieocenione przy wietrznej i mroźnej pogodzie. Łapawice wdziewano na wojskowe rękawice zimowe typ 32 lub bezpośrednio na dłonie zależnie do warunków pogodowych. Trzewiki juchtowe narciarskie wz. 31, narty z drewna jesionowego produkcji pułkowych warsztatów narciarskich, wiązania krajowe typu "Kandahar" umożliwiające unoszenie pięty podczas marszu lub biegu na nartach. Do długich, górskich zjazdów stosowano specjalne sprężyny zjazdowe unieruchamiające i mocujące pięty do nart (na zdjęciach niewidoczne). Kijki narciarskie produkcji krajowej, bambusowe, z talerzykami konstrukcji skórzano-metalowej.
Pozował: Dariusz Parzyszek i Artur Szczepaniak
Zdjęcia: Agnieszka Szczepaniak