To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
C Y T A D E L A
Forum dyskusyjne "CYTADELI"

Miejsca pamięci - Kwatera "Ł"

Anonymous - Pią 29 Mar, 2013
Temat postu: Kwatera "Ł"
11 kul w jednej jamie
- wywiad z Arkadiuszem Gołębiewskim, reżyserem i dokumentalistą, autorem filmu „Kwatera Ł”

Kto jest głównym bohaterem filmu „Kwatera Ł”: zamordowani w więzieniu mokotowskim, ich rodziny czy ludzie, którzy po ponad 70 latach wykopują z ziemi szczątki?

– Nie jest to na pewno film historyczny. To bardziej film opowiadający o komunizmie. Tłem tej opowieści są oczywiście ci bohaterowie, którzy spoczęli na Powązkach, i ich rodziny, ale tymi, którzy wypowiadają się przed kamerą, są głównie młodzi antropolodzy, archeolodzy i lekarze, którzy pracują przy pracach ekshumacyjnych. To jest – tak myślę – oryginalność i siła tego obrazu. Z ich pracy, spostrzeżeń i recepcji tego, czego doświadczyli podczas prac na Łączce, wyłania się właśnie obraz tego, czym był komunizm. Nie występują przed kamerą np. historycy opowiadający o metodach mordowania, ale to z opisu młodych naukowców wyłania się obraz bezdusznego i barbarzyńskiego systemu i ideologii komunistycznej.

Ten obraz, historia żołnierzy podziemia antykomunistycznego, był im znany?

– To ekipa dr. Krzysztofa Szwagrzyka, która już wcześniej pracowała na kilku wykopaliskach, w tym na wrocławskich Osobowicach. Jednak prace na Powązkach to może najważniejszy etap. Mieli więc już swoje doświadczenia, ale we Wrocławiu mieli do czynienia z ciałami pochowanymi w trumnach. To, co zobaczyli w Warszawie, było dla nich zaskoczeniem.

Co konkretnie?

– Wiedzieli, że odnajdą zbiorowe mogiły. Jednak nie spodziewali się, że będzie się w nich znajdowało po 8-9 osób, że jamy grobowe, które będą otwierać, będą takie maleńkie, a odnalezione szczątki będą tam upchane. Nie sądzili, że na powierzchni 18 na 18 metrów znajdzie się około 300 ciał. To przecież zaprawieni w pracy młodzi absolwenci archeologii czy antropologii, którzy robią obecnie doktoraty. Owszem, słyszeli o podziemiu niepodległościowym, wiedzieli, że ludzie ci zostali pomordowani, że to wykopalisko jest bardzo ważne, ale nie byli tym tematem zafascynowani, ponieważ zawodowo interesowali się zupełnie czymś innym. Nie były to osoby, które podejmując się tej pracy, myślały tylko o tym, że jadą do Warszawy odnaleźć szczątki rotmistrza Pileckiego.

Ale to, w jaki sposób i co mówią w filmie, pokazuje, że bardzo to wszystko przeżywają, że mają świadomość, jak ważnej rzeczy się podjęli.

– Z każdym dniem, odkrywając te mogiły, byli zaszokowani. Czasem wydawało się, że już nie dadzą rady pracować przez następny dzień, mimo że są przecież profesjonalistami. Było dla nich autentycznym szokiem, gdy odkrywali leżące obok siebie i niepasujące kości, że pod jednymi skulonymi szczątkami leżą kolejne, i kolejne. Kiedy wydawało się, że to już wszystko, nagle wyłaniały się kolejne, całkowicie ze sobą splątane i wymieszane, jakby obejmujące się ludzkie szczątki. Było to dla nich coś więcej niż tylko doświadczenie zawodowe. Opowiadają więc o swoich chwilach zwątpienia, że chcieli odpocząć, ale potem normalnie podejmowali pracę.

Wiedzieli chyba jednak, że ofiary były mordowane strzałem w tył głowy, że miały krępowane ręce.

– Ale chyba nie byli przygotowani na to, by w czaszce znaleźć trzy kule, że w jamie jednej osoby znajdowali 11 kul, co świadczy, że strzelano do leżących ciał z pepeszy z góry. Ofiary były brutalnie mordowane, a potem ich ciała bezczeszczono. I z takimi obrazami ci ludzie musieli zmagać się przez kilka tygodni. Ich świadomość była więc coraz większa i z każdym dniem rosła. Jeden z chłopaków, którzy tam pracowali, postanowił dowiedzieć się więcej na ten temat, kupił książki o rotmistrzu Witoldzie Pileckim, generale Auguście Fieldorfie „Nilu” itd. W pewnej chwili, gdy zobaczyłem, że pracują z takim oddaniem, zaprosiłem ich na prywatne spotkanie. Na rzutniku pokazałem im dwa filmy – jeden o rodzinie Borychowskich „Sny stracone, sny odzyskane” opowiadającej o losach dzieci Mariana Borychowskiego, a więc jednego z tych, których oni właśnie szukali. Zobaczyli, że szukają konkretnej osoby, poznali tragizm losów tej rodziny. Drugim filmem, który im bardzo przypadł do serca, był film o gen. „Gryfie”, a więc Januszu Brochwicz-Lewińskim, który w Powstaniu Warszawskim walczył w słynnym Pałacyku Michla. Potem mieli okazję go poznać, a 11 listopada, podczas Święta Niepodległości, przyjechali grupą do Warszawy i wręczyli mu szablę.

Dlaczego skończył Pan już swój film, skoro ekshumacje zaczną się po świętach i będą miały dalszy ciąg?

– Zakładałem, że temat ekshumacji na Powązkach można opowiedzieć na kilku płaszczyznach, z perspektywy rodzin, oprawców, z perspektywy historycznej czy wreszcie samych bohaterów. Na kilka sposobów. Uznałem, że nie będę czekał na zakończenie prac, bo mogą one trwać jeszcze 3 miesiące lub 10 lat. Chodziło o obraz uniwersalny, który będzie opowiadał więcej o pracach ekshumacyjnych oraz bestialstwie oprawców i ukrywaniu ciał ofiar. Oczywiste jest, że powstanie druga część tego filmu, w której skupię się bardziej na rodzinach i sylwetkach zamordowanych. Są osoby, które uważają, że tą częścią przy pomocy młodych archeologów i w sposób uniwersalny opowiedziałem o tym, jakim barbarzyństwem był komunizm.

Gdzie będzie można zobaczyć „Kwaterę Ł”?

– Chcę, by film był pokazywany najszerszym kanałem dystrybucyjnym. Prowadzę rozmowy z TVP, myślę również o insercie w dużym magazynie historycznym. Poza tym będą odbywały się i odbywają otwarte pokazy. Między 8 a 12 kwietnia IPN w kilku miastach organizuje pokazy filmów o tematyce katyńskiej, w tym m.in. moją „Kwaterę Ł”. Mamy też dwa zaproszenia do Parlamentu Europejskiego na specjalne pokazy anglojęzyczne.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group