Rekonstrukcja - "Przy piechocie fajno jest..."
Anonymous - Wto 28 Maj, 2013
ArturS napisał/a: | Łałc! Takich plakatów o my jeszcze nie mieli |
Adam zapewne narzeka na nadmiar wolnego czasu i zrobił..
Rzadki - Czw 30 Maj, 2013
Nice, nice.
7 kompania, 7 DP... i 25 pp, który do Piotrkowa przybył ongiś z Kielc.
ArturS - Wto 09 Lip, 2013
„Marsz szlakiem 7 Dywizji Piechoty, Czestochowa- Zloty Potok
- śladami walk 7 kompanii 25 pp w dniach 3-4 wrzesnia 1939 roku”.
W czerwcu 2013r
Świtać będzie. To już mamy 3 września .Całą noc turkotały wozy na ulicach Częstochowy i warczały silniki samochodów, trzeci dzień słychać huk pocisków armatnich i strzelaninę karabinową. Spać nie bardzo się udaje, zbudzony celowniczy rkm jęczy , że oko zmrużył zaledwie 10 minut temu a ja buty każę mu wkładać i po jaką cholerę mamy odchodzić spod Jasnej Góry, skoro Niemcy w tyłek od pierwszego września biorą… Tłumaczę, że nasz porucznik mówił, że pułk idzie do nowej bitwy, że trzeci baon, do którego należy nasza 7 kompania o 5 rano pójdzie w straży tylnej dywizji idącej na lasy olsztyneckie. Tam mamy dalej na nowej linii postawić się Niemcom.
Wszędzie zwijają kable, ładują amunicję na platformy wozów. Taboryci gadają ,że na pięć dni należności mają ładowane.
Stanowiska nasze przy ul. Świętej Barbary, która rano tonie we mgle, tak iż klasztoru jasnogórskiego nie widać…
stąd mamy osłaniać odmaszerowującą z Częstochowy całą 7 Dywizję
….naraz kule chlaszczą po murze naszej kamienicy. We mgle podchodzić dranie próbują - dochodzi do utarczki ulicznej z patrolem niemieckim.
Z bramy zajadle poszczekuje nasz rkm, strzelcy poczynają walić z kabe wzdłuż murów i w ruch idą ręczne granaty – tamci z krzykiem rannych odeszli tak szybko jak się pojawili.
Ładuję na nowo karabin i zabezpieczam.
Dowódca plutonu zwołuje zbiórkę i spiesznie odchodzimy wraz kompanią pustymi, tonącymi we mgle ulicami miasta wystawiając ubezpieczenia w przecznicach przed macającym ostrożnie nieprzyjacielem szukającym drogi wejścia do miasta.
Mijamy potwornie scharatane artyleryjskim ogniem kamienice, tak, iż nie jeden na ten widok przystaje z wrażenia, mimo, że przez dwa dni jakie minęły nie jedno widział.
W dzielnicy Ostatni Grosz nieopodal kościoła słychać krótkie serie naszych maszynek i natężony ogień karabinowy. To kolarze z naszego 25 piotrkowskiego pułku osłaniali punkt przejscia na Groszu, gdzie spotykają się maszerujące miastem baony kierowane na drogę olsztynecką. W walce tej jak się dowiedzieliśmy zginał dowódca plutony kolarzy porucznik Beyga….
Pluton przekracza most na Kucelince, który wkrótce wysadzą w powietrze nasi dywizyjni saperzy.
Tuż za Częstochową zapadamy w lasy i maszerujemy przez Olsztyn mijając charakterystyczne ruiny zamku malowniczo posadowione pośród jurajskiego krajobrazu.
Tu krótki odpoczynek, posiłek , opatrznie otartych nóg
i dalej marsz, gdzie w lesie na wschód od Olsztyna pułk nasz okopuje się. Nasza kompania zaś ma stanowić odwód i przesuwa się lasami ku ich północnej części.
Zmęczeni żołnierze zapadają w sen. Na chwilę wtedy przestają boleć nogi i ramiona.
Około godziny 15.00 rozgorzał bój z nadchodzacymi Niemcami. Było od nich kilak godzin spokoju. Po twardej obronie Częstochowy czuli respekt przed wchodzeniem do miasta z marszu. Po naszym niedostrzeżonym z razu oderwaniu się „od nepla” i zajeciu nowej pozycji było od nich kilka godzin spokoju, bój rozgorzał na nowo – ogień z wszystkich luf, rusznice pepanc sieka po niemieckich pancerzach, w ruch idą ręczne granaty…
Noc udaje się spędzić w stodole. Pamiętam tylko, ze nikt nic nie mówił. Wszyscy umordowani, w naciągniętych na głowy furażerkach, otuleni płaszczami i kocami trwaliśmy wpatrując się w ciemność z menażakmi w rekach w oczekiwaniu na gorąca herbatę.
Rankiem po czyszczeniu broni wymarsz.
Kierunek las w okolicy wsi Śmiertelny Dąb. Tam ma stać 27 pułk częstochowski. Przed nami otwarta przestrzeń ze wsią Czepurka. Kompanie 25 pułku piechoty przebywają ja skokami pod ogniem niemieckiej artylerii. Starty są widoczne i u nas. Od wczorajszego dnia nasz pluton stopniał znacznie.
Spod śmiertelnego Dębu kierujemy się w rejon Janów- Złoty Potok, który po latach zapamiętany zostanie jako miejsce bitwy 7 Dywizji Piechoty , jaki stoczyła w kolejnych dniach po obronie Częstochowy z pierwszych dni września 1939 roku.
Walki w okolicy prowadzone przez małe grupki żołnierzy polskich trwały jeszcze przez kilka dni. Części batalionów z 7 DP udało się przebić by dalej bić się na Kielecczyźnie oraz pod Tomaszowem Lubelskim…
Wielu żołnierzy trafiło do niewoli
Inni pozostali na polu bitewnym na zawsze, spoczywając na parafialnych cmentarzach.
Podążając ich wrześniowym szlakiem zawsze staraliśmy się dotrzeć do miejsc ich spoczynku i oddać im cześć. Na cmentarzach w Olsztynie, Złotym Potoku i na częstochowskich Kulach.
Szlakiem 7 komp. 25pp maszerowali przez dwa dni rekonstruktorzy z SH 'Reduta", GRH 84pp, GRH 73pp, SH "Cytadela".
Zdjęcia Adam i Marcin Kurus, Mirosław Łasica
Anonymous - Wto 09 Lip, 2013
Wspaniała narracja! Brawo, Artur!
Anonymous - Wto 09 Lip, 2013
Dzięki wszystkim za udział i za kolejną niebagatelną przygodę.
Po Tomaszowie Lubelskim obiecałem sobie że na następnym marszu nie dam się obtarciom i odciskom i go dokończę... miło było odbyć miniony marsz do końca, choć były momenty kryzysu w upale, kurzu, pocie i bolączkach.
ps. Zapomniałem Wam powiedzieć, że w tej stodole w 1936 r. spali żołnierze W.P. przebywający w okolicy na manewrach
do zobaczenia w terenie.
Anonymous - Wto 09 Lip, 2013
Niesamowita relacja, zwłaszcza wymarsz we mgle - sugestywny i realistyczny a jednocześnie bardzo symboliczny. Obrazy rodem jak z najlepszego pleneru filmowego, co ciekawe - bez elementów współczesności.
Doprawdy krzepiący widok - wspólne, udane działanie z kolegami z Częstochowy; piękna przygoda.
ArturS - Śro 10 Lip, 2013
Co ciekawe, wiadomo na pewno, ze takze 3 wrzesnia 1939 rano w miescie byla mgla. Tak wiec poranna aura byla bardzo autentyczna.
Dawalo to wrazenie niezwykle - widok w starej zabudowie miasta ograniczony tylko do najblizszego planu.
Co do pogody - byly to pierwsze pogodne i sloneczne dni po dlugich ulewach.
Pol zartem stwierdzilem wtedy, ze chyba cala 7 Dywizja do Sw Piotra w sprawie tej pogody dla nas stawala...
ArturS - Wto 06 Sie, 2013
czas biegnie - za miesiąc kalendarzowy wrzesień. Tym razem "Catadela" uda się na północny odcinek frontu Kampanii Wrzesniowej by w ciagu trzech dni spędzonych w polu zwiedzić umocnienia pod Nowogrodem, wziac udział w inscenizacji bitwy pod Nowogrodem, po czym maszerować śladami 18 DP koncentrującej się po bitwie w lasach Czerwony Bór w celu wykonania dalszego marszu i natarcia na Zambrów.
O ile wrześniowe słońce dopisze- wrzucimy foty i kolejną opowieść z wrześniowgeo szlaku.
ArturS - Czw 10 Paź, 2013
„Szlakiem bojowym 18 Dywizji Piechoty w Bitwie pod Nowogrodem z
7-12 września 1939 roku”
Stalowe, pancerne kopuły naszych schronów strzegą południowego brzegu Narwi pod Nowogrodem. Spokojny nurt rzeki wydaje się koić napięte do ostateczności w wyczekiwaniu nerwy. Znikają ostanie patrole znad rzeki,
Tam, po drugiej stronie, w lasach jest już nieprzyjaciel. W okopach zajmują stanowiska żołnierze II i III baonu 33 pułku piechoty Strzelców Kurpiowskich.
W schronach, załogi stanowi forteczna kompania KOP
Nie ma kawałka doliny, by ognie strzelnic nie krzyżowały się flankując wzajemnie schrony sąsiednie.
Zacięta bitwa pod Nowogrodem trwała 5 dni. Krwawo rozprawiano się z niemieckimi próbami forsowania rzeki na pontonach. Krwawo odbijano kontratakami utracone na skutek zmasowanego ognia artylerii niemieckiej i lokalnych włamań nieprzyjaciela pozycje…
Załogi schronów nawet otoczone walczyły do ostatka.
W schronie „na grobli” poległ dowódca plutony fortecznego KOP por Jerzyna
Z kolei w schronie tuż nad Narwią poległ dowódca kompanii fortecznej KOP kpt Kordjaczyński.
Po ostatnich walkach na wzgórzach pod Mątwicą w wyniku niepomysnego rozoju sytuacji na frocie północnym, na rozkaz - oddziały polskie opuściły bronione pozycje i rozpoczęły nocny marsz do miejsca koncentracji 18 Dywizji Piechoty w Lasach Czerwonego Boru. Skąd Dywizja miała kontynuować marsz w kierunku południowym.
Wymaszerowując z miasta oddaliśmy honory w miejscu spoczynku kpt Kordjaczyńskiego i żołnierzy poległych w obronie Nowogrodu
i jako ostatni odział polski opuściliśmy Nowogród maszerując w straży tylnej.
Marsz nocny trwał przez 15 kilometrów, wiódł gruntowymi gościńcami, leśnymi błotnistymi drogami i zakończył się biwakiem tuz przy drodze we wsi Szczepankowo, gdzie znajdował się dywizyjny punkt łączności.
W Szczepankowie cały oddział zaległ natychmiast kamiennym snem na wygodnym poboczu drogi, gdzie cała śpiąca kompania piechoty by się zmieściła. Ze zmęczenia zaniechano budowy namiotów, zresztą spodziewano się przerwania biwaku i poderwania do dalszego marszu w każdej niemal chwili.
Każdy w butach, okręcony płaszczem i namiotowa płachtą zaległ się w trawie z głowa na tornistrze.
Rankiem wydano kawę i oddział po spakowaniu się ruszył dalszym marszem na Bacze Suche przez Koziki, gdzie mieliśmy osłaniać koncentrujące się oddziały naszej dywizji.
Poranny marsz zrazu szedł dość dobrze
Teren był odkryty a liczne pola kukurydzy stanowić mogły zasłonę dla nas jak i dla nieprzyjaciela, którego patrole kilkakrotnie dane nam było odpędzać ogniem. Wrzask drużynowego - "Do rowu na prawo! Na stanowiska!” powtarzał się kilkakrotnie
Krótki odpoczynek we wsi Koziki dodaje nieco nowych sił
http://www.fotosik.pl/pok...8b6aa9985e.html
I dalej ubezpieczonym marszem ku widocznym na horyzoncie lasom Czerwonego Boru
Wkrótce wikłamy się w bardzo nadwyrężające nerwy walki leśne. O ile dotychczas marsz nosił znamiona względnego porządku, o tle w tych lasach nie wiadomo było gdzie swoi a gdzie wróg. Wszędzie grzmią karabinowe strzały, serie broni maszynowej to naszej, to ich, wybuchy ręcznych granatów, których huk wzmacnia leśne echo
Trafiamy na paskudną polankę, której nie sposób obejść. Pociski aż gwiżdżą, do tego smugowe… Najstraszliwszy jest widok na jej skraju
Odskakujemy za sągi drewna, gdzie znajdujemy osłonę.
Wszędzie, każda przecinka, każdy dukt usiany jest ogromną masą porzuconego ekwipunku a nawet pojazdów. Jest wszystko od butów, przez hełmy , ładownice, gazowe maski po tornistry.
Widok ten robi na nas bardzo przygnębiające wrażenie.
Od wielu godzin nie ma naszego porucznika, pluton rozproszył się po tych lasach. Dwa wysłane patrole nie powróciły. Zrazu próbujemy iść na huk dział słyszany ciągle na południu, ale nie jesteśmy w stanie przejść żadna drogą. Wszystkie są już pilnowane i wszędzie szumią motory pojazdów.
Jesteśmy zdezorientowani, zmęczeni wydarzeniami ostatnich dni i nie wiemy co począć. Rozmawiamy o sytuacji krótkimi zdaniami. Intuicyjnie wszyscy czujemy, że nasze wojowanie kończy się.
Dalej iść nie sposób, a odgłosy walki, daleko na południu chyba gdzieś pod Zambrowem cichną… nie ma rozkazów, jest tylko chęć by broń ukryć bo przydać się może i nie dać się złapać ani zabić. Nie była to chwila uroczysta… nikt nie przemawiał. Słowa nie były potrzebne. Kilka ruchów łopatka i pośpieszne ukrycie broni pod ściółką….
Jeszcześmy się nie zdążyli naradzić co robić dalej gdy nadjechał pancerny samochód z parasolowatą anteną na dachu i z wycelowanym karabinem maszynowym w nasza stronę
a młody Niemiec w czarnym mundurze wysiadł z niego i kwinął na nas pistoletem:
„Komm, komm Poloki, wojowanie skończyliśta”
zdjecia:
M.Łasica, J.Stępnowski, R.Chludziński, R.Tumiel, A.Szczepaniak
lucjusz8 - Czw 10 Paź, 2013
Super relacja Arturze! Dobrze oddaje ten marsz.
Anonymous - Czw 10 Paź, 2013
Niektóre akapity, szczególnie fragment o zakopywaniu broni żywcem jak z książki, której tytułu nie mogę sobie przypomnieć. Świetna relacja.
Anonymous - Pią 11 Paź, 2013
Relacja wspaniała; bogata i niezwykle poruszająca wyobraźnię. Pamiętam jak dziś wyprawę między nowogrodzkie schrony i widok na Narew...
Off-topic
Mało znana rzecz - dowódcą 4. komp. 12. batalionu wartowniczego (zmobilizowanego przez Baon Stołeczny) obejmującego ochronę terenu składnicy amunicyjnej w Palmirach - był kpt. Aleksander Jastrzębski, wieloletni oficer łomżyńskiego 33. pp., wyróżniający się d-ca 2. komp II Baonu tego wspaniałego pułku (marzec'39).
ArturS - Sob 12 Paź, 2013
Okazja do kolejnego pomaszerowania w czerwcu 2014.
Wykonamy czesc II marszu wzdłuż pozycji mławskiej ( odcinki 78 i 80pp ) oraz udamy sie sladem 7 kompani 80pp do Lasu Białuty, która otrzymawszy zadanie czyszczenia przedpola 1 wrzesnia 1939 roku natknęła się i starła ze zmotorozywonym odziałem ss zajmujacym las białucki. Chętnych piechurów , chcących emocje rekonstrukcji czuć przez 2 bite dni a nie tylko przez dwie godziny - zapraszamy już teraz
ArturS - Śro 20 Lis, 2013
Ukazała się relacja z ćwiczeń jesiennych drużyny piechoty, które miały miejsce w październiku 2013.
Relacja jest dostępna na stronie:
http://www.cytadela.aplus...2013_10_19.html
Anonymous - Czw 21 Lis, 2013
O strzelanie z Mosina ? Mniam ... Jak wrażenia ? Nie strzelałem jeszcze z tego modelu nigdy do tarczy. 9 listopada byliśmy na strzelnicy pod Siedlcami na "Dniach Niepodległej". Wpierw wzieliśmy udział w konkursie strzeleckim z AKMS, a później można było postrzelać za opłatą z broni historycznej. Pierwszy raz się dobrałem do SWT-40 ... co za piekielny karabin! Chyba do tej pory najlepsze wyniki w całym moim amatorskim strzelaniu - skupienie w małego orzełka furażerkowego, normalnie jak w punkt (na 100 m / otwarte przyrządy / "duża" tarcza). Kbk 98k - słabiej o wiele, krótsza lufa no i jeszcze był przekalibrowany na nabój od kałasza.
100 m - kbk AKMS, 3 próbne + 10 konkursowych - jakoś dziwnie mi się z tego puka
https://scontent-b-mad.xx.fbcdn.net/hphotos-prn1/60599_10200940102725510_458097592_n.jpg
100 m - kbk Mauser 98k: 5 strzałów, koniec dnia, nic nie widać w przyrządach ... duży rozrzut.
https://scontent-b-mad.xx.fbcdn.net/hphotos-frc3/969403_10200940103925540_275326082_n.jpg
100 m - karabin SWT-40, 5 strzałów. Co za miazga ta broń, pierwszy strzał za wysoko i później 4x w punkt. Piekło jak dla mnie! Wrażenie też obłędne, wszystkie inne kb i kbk sobie po cichu pykały, a STW od razu rozpoznawalny głośniejszym strzałem.
https://scontent-a-mad.xx.fbcdn.net/hphotos-ash3/1424283_10200940102405502_591394136_n.jpg
A tu wesołe stadko ogląda wyniki konkursowe Ubaw był po pachy, bo część kolegów zdradziła aspiracje do wojsk rakietowych czy artylerii
https://scontent-a-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-ash3/528245_663256790371289_770441874_n.jpg
http://imageshack.us/a/img35/3379/n4fe.jpg
Filmik:
https://www.facebook.com/...661119123918389
Troszkę więcej jest na stronce: https://www.facebook.com/kaniowscy
Ogólnie przyznam, że bardzo nam przypadła do gustu opcja ze strzelaniami - zarówno typowo sportowymi jak i tymi z broni bojowej. Świetna sprawa - powinna być obowiązkowa dla rekonstruktorów.
ArturS - Czw 21 Lis, 2013
Choc tym razem dzięki stabilniejszej postawie poszło mi lepiej - nadal nie jestem doswiadczonym strzelcem. Dlatego mosina wzgledem mausera nie porównuję, choc wolę strzelac z mausera poprzez prosty fakt iz był on w przedwojennym WP systemem typowym. To co zuwazyłem, to zdecydowanie bardziej przewidywalna praca zamka mausera, przy mosinie musiłem ją bardziej kontrolwac i działać większą siłą. Natomiast osobiscie mam za malo dosiwdcznia by orzec, który celniej bije.
Wszkolenie strzeleckie to badzo fajna sparwa - podobnie jak i inne nie mniej ciekawe aspekty praktyczne z wyszkolenia wojskowego - w szczególnosci tego dawnego.
ArturS - Nie 23 Mar, 2014
"Byście o sile nie zapomnieli"
Od kilku tygodni chodzi za mną ten cytat.
Przyczepił się i spokoju nie daje.
Pasuje w sam raz jako motto nadchodzących ćwiczeń wiosennych naszej drużyny piechoty, na które wyruszamy na początku kwietnia.
Tradycyjna fotorelacja i opowieść o przebiegu - po powrocie.
ArturS - Nie 13 Kwi, 2014
Ćwiczenia wiosenne drużyny piechoty 5-6 kwietnia 2014
Poligon Podgórz, Fort IV "Żółkiewski" Toruń.
Pogotowie.
Do największych i najbardziej znanych po dziś dzień ćwiczeń wojskowych międzywojennego Wojska Polskiego należały wielkie Manewry Pomorskie. Tam właśnie między innymi sprawdzano współdziałanie broni oraz rozgrywano wielkie ćwiczenia międzydywizyjne bedące sprawdzianem wyszkolenia żołnierzy.
Lokalizacją gdzie odbywały się Manewry Pomorskie był między innymi obszar położonego nieopodal Torunia - stolicy ówczesnego Województwa Pomorskiego Poligon Podgórz. Mnóstwo tam "kot", horyzonty są wieloplanowe, przestrzenie tak otwarte jak i pokryte sosnowymi borami stanowią znakomity obszar dla ćwiczenia realizacji zdań taktycznych na dystansach rzeczywistych.
Na tegorocznych ćwiczeniach kładziono w szczególności nacisk na utrzymywanie łączności w drużynie podczas ruchu w natarciu, podczas prowadzenia walki ogniowej. Zwracano uwagę na istotną i praktyczną role starszych strzelców w drużynie, wyzyskanie osłon terenowych i krycie się strzelców.
Natarcie zakończyło się wtargnięciem szturmem na pozycje zajmowane przez nieprzyjaciela; szturm zwieńczyło "dopadnięcie wroga" uderzeniem na bagnety skierowanym w przygotowane worki z piachem imitujące przeciwnika na stanowiskach.
Następnie w ramach szkoły walki na bagnety wykonano serię klasycznych złożeń szermierczych oraz powtarzano i ćwiczono " dwiema pchnij"; "jedną pchnij" ; "jedną pchnij z wypadem".
Po tej serii zmęczenie fizyczne wzięło górę, cudownie smakowała chwila odpoczynku,
Po którym drużyna nabrawszy sił, odmaszerowała na drugą cześć zajęć.
Popołudniowa część ćwiczeń polegała na grze terenowej pomiędzy oddziałem "czerwonych" a "niebieskich". Drużynę podzielono na dwa patrole, żołnierzom wydano stosowne opaski na hełmy w barwach stron, a dowódcy patroli pobrali zestawy przygotowanych kopert z zadaniami do wykonania. Rozpoczęła się przygoda z mapą, busolą, obserwacją i rozpoznawaniem kolejnych horyzontów . Łączne dystanse działania wynosiły ok 8-9 km.
Czerwoni "przeczesali" na trasie swego marszu stary fort i zagłebili się w ostępy starego sosnowego boru.
Niebiescy w marszu do wyznaczonego miejsca pokonywali odkryte przestrzenie.
Ostrożnie zbliżano się do dominującego nad okolicą wzgórza, gdzie należałao stanąć w zasadzce obserwując trakt.
Na wzgórzu zorganizowano obserwację i umocniono sie na stanowiskach
Do spotkania patroli jednak nie doszło, z uwagi na późną godzinę przerwano ćwiczenia i odmaszerowano do koszar, gdzie przed wydaniem posiłku czyszczono umundurowanie, wyposażenie i uzbrojenie.
Po posiłku żołnierzy powracających z ćwiczeń czekało badanie lekarskie. Badaniu przewodził lekarz wojskowy przybyły po cywilnemu w stopniu majora w stanie spoczynku w towarzystwie pani doktór przeprowadzającej wywiad z żołnierzami.
Po badaniu nastał czas wolny
Dzień zamknięto apelem wieczornym i odśpiewaniem " Wszystkie nasze dzienne sprawy" a kolejny drugi dzień ćwiczeń rozpoczęto tak jak regulował to tok dnia w garnizonach - odśpiewaniem modlitwy " Kiedy ranne wstają zorze" . Potem sprawy potoczyły się szybko. Po śniadaniu ogłoszono pogotowie, po czym wymaszerowano na ćwiczenia z musztry oraz służby wartowniczej w otoczeniu murów Fortu IV "Żółkiewski".
Szybko minął ten czas, po południu pożegnaliśmy się i udaliśmy się w drogę powrotną do domów. Jeszcze tylko ponowne spojrzenie na ścianę koszar i mocne postanowienie powrotu w to miejsce na kolejne " Manewry Pomorskie" w przyszłym roku...
"Byście o sile nie zapomnieli"
wykorzystano zdjęcia Mirosława Łasicy[/i]
qrak - Śro 16 Kwi, 2014
Jedno ze zdjęć bardzo kojazy się z tym:
Anonymous - Śro 16 Kwi, 2014
qrak napisał/a: | Jedno ze zdjęć bardzo kojazy się z tym:
Obrazek |
Ale ci się skojarzyło;-) toć to Amerykanin i w dodatku gdzieś na Malewiwach czy jakoś tam Vietnam Korea itd:
|
|
|