start | dodaj do ulubionych | ustaw jako startową | kontakt

 

 

 

MARSZ W OBRĘBIE PUSZCZY KAMPINOSKIEJ i TWIERDZY MODLIN

 

Marsz odbył się w dniach 17-18 kwietnia w północnej części Puszczy Kampinoskiej. Łącznie uczestnicy pokonali trasę ok. 20 km. Oto relacja Jacka Jóźwiaka "Woźniak" - rekonstruktora z Łodzi, który gościnnie uczestniczył w naszych ćwiczeniach:

fot. Chudzin, Funky i Mariusz
   
         
   
         
   
         
   
         
     
     

Na miejsce zbiorki w Grochalach Starych, na skraju Puszczy Kampinoskiej, dotarliśmy w sobotę rano. Stawiło się 10 osób, które to uczestniczyły do końca w całej imprezie. W grupie było 9 osób w mundurach wrześniowych i jedna w mundurze powstańca warszawskiego.

Zaczęliśmy od ćwiczenia musztry, którą prowadził kpr. Michał Miazga. Części bardziej zaawansowanych uczestników zostały przypomniane, a niektórym nowym zaprezentowane różne komendy, zarówno ustne, jak i wydawane gestami. Po ćwiczeniach w szyku zależnym od terenu, a częściowo od dowódcy, ruszyliśmy przez wieś wytyczonym wcześniej szlakiem odwrotu i walk oddziałów WP w 1939 roku. Po drodze zostaliśmy entuzjastycznie powitani przez starszego pana, który okazał nam pomoc wskazując właściwą drogę. Dotarliśmy do puszczy i tam na obrzeżu zarządzony został pierwszy odpoczynek. Tam też st. strz. Flaczyk, zademonstrował regulaminowe zdejmowanie oporządzenia. Potem wielokrotnie ćwiczyliśmy ten element wyszkolenia. Następnie w różnym szyku, marszem ubezpieczonym przez las, dotarliśmy do trzech mogił polskich żołnierzy.

fot. Mariusz

Tu oddaliśmy im honory, a następnie spożyliśmy ciepły posiłek, który najaktywniej przygotowali st. strz. Flaczyk i strz. Smoliński. Po kilku kolejnych godzinach marszu ze śpiewem na ustach, późnym popołudniem, dotarliśmy do fortu nr VII Twierdzy Modlin.

Koło koszar zostawiliśmy pod strażą oporządzenie i karabiny i rozpoczęliśmy zwiedzanie fortu pod kierunkiem strz. Chudzina. Fort, niestety częściowo wysadzony, niszczeje i jest systematycznie pozbawiany wszelkich metalowych elementów. Na przykład byliśmy w miejscu, gdzie w ostatnich miesiącach złodzieje ukradli stalową kopułę obserwacyjną. Po wybraniu miejsca na nocleg (galeria przeciwskarpowa i sucha fosa) uporządkowaliśmy trochę teren, zjedliśmy drugi gorący posiłek i w końcu udaliśmy się na spoczynek. Została wystawiona całonocna warta. Pogoda ogólnie dopisywała, chociaż pod koniec pierwszego dnia wzrosło zachmurzenie i już w nocy zaczął padać przelotny deszcz.

W niedzielę rano zwinęliśmy obóz. Ci, którzy nie poddali się zmęczeniu, odciskom i obtarciom, w pełnym oporządzeniu i uzbrojeniu poprowadzili w konwoju resztę uczestników (symulujących aresztantów) do starych prochowni. Po zwiedzeniu tych magazynów ruszyliśmy do miejsca startu naszych manewrów. Po drodze wypatrzyliśmy jeszcze jeden bunkier, wysadzony prawdopodobnie po wojnie przez saperów. Potem przebraliśmy się w cywilne ciuchy, zdaliśmy atrapy kb i podzieliśmy się wrażeniami z imprezy. Po nakreśleniu dalszych planów, w przyjacielskiej atmosferze pożegnaliśmy się i wróciliśmy do domów.

Impreza była fajna, miała właściwy klimat. Niektórzy nieźle dostali w kość, zwłaszcza nieprzyzwyczajone nogi ucierpiały najbardziej. Chciałbym podziękować wszystkim uczestnikom rajdu, dowództwu, kolegom którzy mi pomogli się tam dostać, organizatorom oraz przewodnikowi po twierdzy.

Jacek Jóźwiak

Powrót

 

© SH "Cytadela" Kopiowanie materiałów bez zgody zabronione.