Mazowieckie Manewry Zimowe odbyły się 21 lutego w okolicach Starej Miłosnej pod Warszawą. Wzięło w nich udział 15 osób. Ćwiczono między innymi: marsz ubezpieczony, atak, przekazywanie komend gestem, musztrę z bronią, formowanie tyralierki i roju.
fot. Blazlov | ||||
Oto jak manewry zapamiętał ich uczestnik, Przemek Flaczyk:
"...wieczorem 20 lutego stanęliśmy na odpoczynek w Starej Miłosnej. Z dowódcą zajęliśmy kwaterę w mieszkaniu na obrzeżach miejscowości. Ja, st. strz. Fanky i strz. Rosiński całą noc staliśmy na czacie. I znów noc nieprzespana, ale przynajmniej spokojna. Z samego rana po dołączeniu reszty oddziału ruszyliśmy w drogę. Musieliśmy poruszać się lasami, jedynie one chroniły nas przed samolotami...
...i dotarliśmy do wsi Zakręt. Nie zatrzymując się pomaszerowaliśmy dalej w kierunku Konika
Nowego. Przed wsią zostaliśmy zaatakowani z lewej strony. Po krótkiej wymianie ognia
przeciwnik wycofał się, a my pomaszerowaliśmy dalej nie ponosząc żadnych strat. Sytuacja
szperaczy była nie do pozazdroszczenia, w każdej chwili mogli otrzymać kule...
Przyszedł rozkaz do ataku na wieś Izabela. Naszym atutem miało być zaskoczenie. Do zabudowań mieliśmy do przebiegnięcia ok. 400 m płaskim polem, jedynie po środku przeciętym rowem. Zabrzmiał gwizdek i drużyna ruszyła do ataku. Rów osiągnęliśmy niezauważeni i bez strat. Ostatni etap nie był już tak pomyślny i w połowie drogi z zabudowań wyjechał wóz bojowy wroga. Jedynie szybka reakcja kpr. Miazgi uratowała połowę drużyny przed zagładą na otwartym polu...
Szybkim skokiem skryliśmy się za miedzą, która nas choć trochę chroniła. Odwrót przebiegał
lasami i mokradłami w kierunku Majdanu, gdzie stanęliśmy na krótki postój. Dalszy odwrót
do Starej Miłosnej był utrudniony z powodu niedokładnych map i konieczności poruszania się
bezdrożami. Na szczęście mieliśmy w drużynie strz. Artura, który pochodzi z tych stron
i zna okolice, mógł więc nas poprowadzić.
Tego dnia żołnierze, choć wymęczeni i z obtartymi stopami, zachowali wysokie morale i chęć do
dalszej walki. Po 12 godz. powróciliśmy na pozycje wyjściowe nie ponosząc strat."
Przemek Flaczyk